sobota, 24 marca 2007

Wiosenne eksperymenty ;D

Jak to się mówi: Kobieta zmienną jest :oD To w takim razie ja z pewnością jestem kobietą! Uwielbiam coś przestawiać, zmieniać, zastanawiać się co gdzie postawić itp. Najlepiej jak bym mogła cos zmieniać co tydzień - conajmniej! Jak miałam swój pokój = klitkę to raz na jakiś czas mimo, że nie było możliwości ja i tak przestawaiłam SAMA meble i robiłam sobię klimat :D To co to będzie w nowym mieszkaniu hehe całe wakacje będę robiła przemeblowanie ;oD A poza tym nadejście WiOSNY jakby samo przez się niesie ze soba chęć zmian:o) No i na blogu też trochę zmian. Tak czasem sie zastanawiam czy ja nie założyłam tego bloga tylko po to żeby ciągle coś przestawiać ;oD Kto to wie ;oD Ale tak na prawdę najbardziej zależy mi na utrzymaniu kontatków ze znjomymi - a gg nie jest takie niezawodne - trzeba pamiętać swój nr jak znajdzie się gdzieś na obcym komputerze:D A tu nie ma większego problemu ;oD

A poza tym jak zwykle masa roboty w szkole. Jakos ostatnio dotarło do mnie, że chyba trochę zaniedbuję moich uczniów. Czasem trzeba się trochę otrząsnąć. Nadszedł moment, w którym musze powiedzieć dość niektórym osobom w pracy. A dlaczego? Bo ja jestem za dobra. Nie odmawiam jak ktoś mnie o cos prosi i jeżeli uważam że zrobienie tego to dla mnei żaden problem. I w końcu jakoś tak wszystko to przyjęło zbyt duże rozmiary. Zdałam sobie sprawę z tego że mnie po protsu wykorzystują. A mówiłam sobie, ze się nie dam.. No i teraz musze stanowczo paru osobom odmówić. Bo ludzie szybko się przyzwyczajają jak któś coś za nich może zrobić.. Bo to przecież takie wygodne... Dlatego tyle lekcji mi wypadło - bo ciągle gdzieś mnie delegowali.. Teraz już koniec - jestem zmęczona. Moze będą myśleć, ze jestem niedobra.. ale mało mnie to obchodzi. Nie jestem dzieckiem, które potrzebuje na siłe akceptacji. Dobrze, że dyrektor jest za mną:D Lubię ludziom pomagać na prawdę! Ale teraz mówię STOP! Bo za bardzo się rozbestwili - przecież pare osób nie może pracowac na wszystkich!

Także z nadejściem WIOSNY nastąpi przemeblowanie też w pracy! Chyba musze się nauczyć ASERTYWNOŚCI ;oD Może od mojej opiekun stażu - ona zawsze zanim ktoś o coś ją zdorzy poprosić to mówi NIE ;oD Zabawne sytuacje czasem z tego wychodzą :D

Wczoraj natomiast otrzymałam pierwsze zaświadczenie o ukończeiu kursu z j. niemieckiego ;D I dzisiaj w nagrodę mamy wolne ;oD A od poniedziałku zaczyna się drugi etap. A mi dojdą jeszcze zajęcia z dorosłymi na kursie z angielskiego. I będę biegac sobie w piątki z niemieckiego na nagielski ;oD Dobrze, że te szkoły są niedaleko siebie ;oD To będzie wiosenny jogging!~Najwyższy czas!

A NA KONIEC PRZESYŁAM WSZYSTKIM

SŁONECZEN POZDROWIENIA!!!  

 

P. S. Dzisiaj przyspieszamy czas z 2 na 3 w nocy - nie zapomnijcie ;oD Wiosna już na całego!

wtorek, 20 marca 2007

Wiosenna wyprawa..

... zaskoczyła nas na początku tego miesiąca:) Okazało się, że jeżeli weźmiemy pewne pakunki, które Unia chce nam za darmo podarować, to wtedy będziemy mieli możliwość odwiedzenia moich rodzinnych stron. No bo ze stolicy to rzut beretem:oD

No i udało się pojechać:) Co prawda troche to wszystko wyszło nie tak jak się nastawialismy - ale to nasz błąd, bo nie można się nigdy nastawiać! Zawsze sobie to powtarzamy, ale i tak często zapomninamy :oD Szczególnie jak się czegoś bardzo chce:o)

Podróż była ciepła i szybko minęła:o) Za to jazda po stolicy to chyba tylko dla kamikadze - czy tam na prawdę wolno jedździć 80km/h albo i więcej? Delikatnie mówiąc trochę się denerwowałam i nie umiełam tego ukryć ;) czym wkurzałam też mojego kierowce;) Wyjazd z miasta był o wiele mniej bezbolesny. Musze przyznać, że mój Mężuś jak an pierwszy raz spisał się lepiej niż na medal! Jadąc dalej trochę mnie zdziwił rozkopany krajobraz, co się potem zgadzało z tym czego się domyślałam - wreszcie robią obwodnicę:D Może w końcu nie będzie korków!

     

Odwiedziny u rodzinki i znajomych to zawsze podróż do innego świata... Żyjesz inaczej, gdzieś daleko i nagle wpadasz z odwiedzinami. Rzucają się w oczy problemy i radości, które nie sa już twoje,  nie jesteś z nimi na bieżąco i wiesz, że nic nie możesz tu poweidzieć, bo i tak nie ma to znaczenia - to inna rzeczywistość. Jesteś obcy, nie w temacie, tematach. Ale za to taki gość wprowadza troche ożywienia w szarą codzienność. Opowiada co u niego się dzieje i człowiek czuje, że wszędzie jest podobnie przecież. Jakoś tak lżej się robi, ale i .... czuje się pewną bezradoność - bo czy ja tu jestem potrzebny, czy w czymś mogę pomóc, czy to coś da, coś zmieni? Jedynie zostaje telefon i te krótkie wizyty raz na jakiś czas.. To już nie mój świat po prostu.. Przebyłam drogę "świetlną" i żyję teraz w innej rzeczywistości Małżeństwem zwanej :D Ale Małżeństwem na obczyźnie :oD I jest mi tu dobrze, przy boku  mojego Lubego :oD Tylko gdy odwiedzam rodzinkę - gdy odwiedzam kogokolwiek - takie mnie zawsze refleksję nachodzą..

Oprócz wtargnięcia w świat mojej mamy, braci i dziadków - to dokonaliśmy najazdu moich dwóch psiapsiółek ;oD Super było jak zawsze - nic się nei zmieniły przez te lata - może tylko praca i dziecko ślad na charakterze wyryły - ale są takie jakie jakie je znam :oD Mam nadzieję, że ja też aż tak się nie zmieniłam ;oD

CAŁUSKI WAM PRZESYŁAM KOCHANE DZIEWCZYNY ca  ca  ca  ca  ca  ca 

  

Ważna wizyta to wyprawa na wieś - do moich dziadków - tym ważniejsze, bo to też jedyni dziadkowie mojego Mężusia - on już swoich prawie nie pamięta. Mój dziadek Hieronim ma juz 87 lat a babcia Halina 76. Nieźle się trzymają. Mam nadzieje, że po dziadku odziedziczyłam ciemne włosy, które mi nie osiwieją - on sam ma niewiele siwych i to w tym wieku! A po babci mam nadzieję, że mam cerę - babcia ma tyle zmarszczek co 50letnia kobieta. Czyli młodo wyglądają, ale mieszkanie i praca na wsi troche męczy - więc nie czują juz sie najlepiej.. Mam nadzieje, tak jak wszyscy, że jeszcze dłuuugo będa z nami :0D Babci z reszta ciągle coś remontu - szalona jest na 102 ;oD Zawsze taka była i w dodatku jest strasznie uparta w swoich postanowieniach ;oD Dobrze, że się nie zmieniła ;oD Tak patrze, że dużo mam właśnie z dziadków ;) Tylko nie potrafię mówić gwarą tak jak moja babci - mazurzy aż miło posłuchać!

  

Miło było niezmiernie, ale kolejny ból to to, że ZAWSZE tak to wszystko krótko trwa.. Wszystko co dobre jakoś strasznie szybko mija, a te złe chwile wydają się ciągnąć w nieskończoność - jakoś takie mam zawsze wrażenie...

  

I ŻYCZĘ WAM WŁAŚNIE TEGO, ŻEBY TE CHWILE SZCZĘŚCIA TRWAŁY JAK NAJDŁUŻEJ A SMUTNE DNI SZYBKO MIJAŁY!

Pozdrowienia!

czwartek, 15 marca 2007

Wiosenne przesilenie..

.. mnie troche dopadło:o)

Słońce jak szlone daje po oczach i nie wiadomo jak sie ubrać - za grubo źle, za lekko też źle;o) A w szkole dzieci mnie pytają co to za kropki mam na twarzy :D Przecież to piegi, moje wierne towarzyszki, które dopiero słoneczko obudziło:oD Ciesze się, ze wszystko do życia się budzi - aż raźniej do pracy czlowiek wstaje:o) Co prawda dzieci się troche rozleniwiły, bo chyba wakacje już czują hehe;o) Ale za to lepsze humory mają:o)

Za to roboty jakby więcej się nazbierało ostatnio - a to rejestracja stowarzyszenia i sterta dokumentów, w których jak na razie nie moge się połapać - hehe:) Zebranie założycielskie mieliśmy w poniedziałek. Nawet sporo osób przyszło:o) A poza tym czeka mnie test końcowy z niemieckiego - a dokładnie test z pierwszej części kursu - i nie mam kiedy się uczyć:o( A takie mam dobre chęci:o) Poza tym inne papiery mam do uzupełnienia i jeszcze kroniki różne.. Jakoś nie bardzo lubię jak mi się za dużo na głowę zwala:o( Ale jak tylko w poniedziałek napiszę ten test to już będzie jakby z górki:o) Na szczęście starałam się uczyć na bierząco:) Jeszcze mam czas dzisiaj, jutro w drodze no i  w poniedziałek:o)

A właśnie- jutro! Jutro jedziemy w podróż w moje rodzinne strony! W Wawie mamy odebrac paczki unijne - takie tam gadżety. Ale jak się wczoraj okazało, będzie tego o wiele więcej - pięć razy więcej... A mieliśmy nadzieję, że uda nam się jeszcze teściów wziąść ze sobą.. Szkoda wielka, ale człowiek nie może mieć wszystkiego.. Dobrze, że nam chociaż za benzynę zwrócą:oD I tak nam się okazja wielka trafiła:o) Nie sądziłam, że pojadę do rodzinki wcześniej jak w wakacje! No i odwiedzę psiapsiółki dwie.. a może trzy.. a może cztery...eee pewnie tylko dwie:o) Bo oczywiście mama i dziadki są na pierwszym miejscu!

A tak poza tym to niedzielę wyskoczyła nam wycieczka po okolicach wielkopolski:) Nasz przyjaciel wpadł do nas nagle i zabrał na szlak piastowski! Było super! A to co widzieliśmy:

  

No i oczywiście podziwialiśmy pierwsze nieśmiale oznaki wiosny:

      

Teraz pewnie jest ich jeszcze więcej:o) Obiecaliśmy sobie, że wrócimy do Giecza w wakacje:) Juz sobie wyobrażam jak wtedy będzie pięknie:o)

Pozdrowienia i udanego weekendu życzę!

Uwaga Mazowsze! Nadjeżdżamy! Ale dopiero jutro ;oD

czwartek, 8 marca 2007

I mnie też dopadli ;)

To się nazywa zmuszanie do zwierzeń przez jakieś tam klepnięcie oczko 

I tak nie mam nic szczególnego do ukrycia więc mogę się pochwalić niektórymi kwiatkami z mojego życia - hehehe;) Tylko muszę się dokładnie zastanowić, które wybrać.. bo trochę tego było nie powiem  oczko 

1. W dzieciństwie byłam tą niedobrą siostrą co to braci po kątach rozstawia - mam dwóch młodszych :) Bali się mnie, a ja to wykorzystywałam:) Nieraz się tłukliśmy, aż się kurzyło-najczęściej po filmach z Jean Cloude Van Damme. Nie musze chyba mówić, że sąsiedzi nie bardzo za nami przepadali. Często bawiłam się z ich kolegami - graliśmy w noge itp. Jako największa z nich często stawałam na bramce. Muszę się też pochwalić, że niezła byłam w kiwaniu piłkarzy:) Teraz piłka nożna mało mnie obchodzi;) A jako najstarsza siostra często brałam najmłodszego do mojego pokoju i umoralniałam biedaka, gdy coś przeskrobał - juz wtedy miałam jakieś zapędy pedagogiczne:) Rządy starszej siostry skończyły się gdy mnie przerośli.. Ale ciągle bali się moich napadów złości- potrafiłam nawet czymś rzucić jak mnie za bardzo wkurzyli;)

2. Za młodu byłam jak widac wyżej okropnie bojowa - i musiało być zawsze moje na wierzchu:) Pewnego razu bawilismy się z koleżankami w jakąś grę. Chodziło o to, że wybrana osoba oddawała swojego buta i jeżeli źle odpowiedziła na pytanie to wyrzucało się jej but daleko a ona na jednej nodze musiała po niego skoczyć.. Ja nieopatrznie wyrzuciłam but jednej z nich - okazało się, że jej siostrze to się nie spodobało... Szkoda gadać co się działo - całe podwórko to widziało. Napiszę tylko że wyrwałam jej trochę włosów a ona mi nie była dłużna. A potem jeszcze naskarżyłam jej dziadkowi. Moi rodzice chyba o tym nigdy się nie dowiedzieli.. A miałam wtedy z 10 lat i była to moja pierwsza i ostatnia bójka:)

3. W 8 klasie podstawówki organizowano zawody sportowe. Trzeba było wytypować 4 osoby z klasy - 2 dziewczyny i 2 chłopców. Oczywiście z mojej klasy nikt się nie chciał zgłosić. Chciałam więc ratowac honor klasy i zgłosiłam się. Sala gimanstyczna była ogromna. Była tam prawie cała szkoła. A ja juz dorastająca dziewczyna miałam na sobie swój pierwszy stanik. I tak to podczas konkurencji zwanej "taczka" cała szkoła zobaczyła co miałam pod koszulką. Jeszcze do nie dawna śniło mi się to upokorzenie po nocach..

4. Zbliżała się studniówka. Nie bardzo miałam z kim iść, ale wreszcie 2 tygodnie przed imprezą udało mi się namówic kolegę:) Tydzień przed oznajmił mi że nie może ze mną iść, bo prowadzi dyskotekę tego samego dnia. Moja panika sięgnęła zenitu i niewiele myśląc pognałam do nauczycielki z angielskiego. Na lekcjach cos wspomniała o kuzynie z Krakowa, który chętnie by się na studniówce pobawił... Cała szkołą wiedziała, że idę z krakowiakiem - a nauczyiele w szczególności! Mój przyszły partner studniówkowy zadzwonił do mnie parę razy i okazało się, że ma cudnowy głos i bardzo miło mi się z nim rozmawia:) Oczywiście wyobrażałam sobie Bóg wie co - tak jak wszystkie moje koleżanki, którym nieomieszkałam zdawać relację z owych rozmów telefonicznych. No i umówilśmy się na spotkanie - w piątek na dzień przed studniówką. Napiszę tylko, że jak go zobaczyłam - ryczałam cały wieczór i pół nastepnego dnia... Facet okazał się niewiele ode mnie wyższym okólarnikiem z zezem, który dzieki swojej łysinie wyglądał na conajmniej 27 lat - miał 21... To co czułam było straszne - runęły moje wyobrażenia i został tylko wstyd - bo jak ja się niby z nim pokażę?- Takie niestety było myślenie 18-letniej dziewczyny... Ale powiedziałam sobie, że nic mi tej jedynej nocy w życiu nie zepsuje i tak było. Nic po mnie nie było widać - bawiłam się jak umiałam. Po imprezie okazało się, że spodobałam się krakowiakowi bardzo i zapraszał mnie na kawę do swojej kuzynki Grażynki - mojej nauczycielki. Ale ja nie poszłam. Nadmienię tylko, że na tę pamiętną imprezę zawiózł nas żółtym maluchem tata mojej psiapsiółki:D Obiecałam mu wtedy, że w rewanżu zaproszę go na swój ślub- słowa oczywiście dotrzymałam:) Po latach widze jaki człowiek jest głupi za młodu hehe;) Przepraszam Cie Tomaszu Żaczku! A z matury z angielskiego miałam 5 :D

5. Będąc nastolatką zaczytywałam się w znanym chyba wszystkim okropnym pisemku młodzieżowym na B.. No i oczywiście miałam swój ukochany zespół - New Kids on the Block i całą ścianę oblepioną ich podobiznami. Owe plakaty jak wiadomo z czasem się  niszczyły,ale ja je skrzętnie konserwowałam - flamastrami i farbami;) Potem nastał czas Take That - też cała ściana w plakatach - a jak kupiłam sobie ich pierwszą kasetę na stadionie to spałam z nią przez tydzień i codziennie słuchałam aż nauczyłam się wszystkich piosenek na pamięć. Oczywiście byłam na zabój zakochana i ciągle wyobrażałam sobie że kiedyś jednego z tych chłopaków spotkam:) A jeszcze niedługo przed ślubem na mojej ścianie wisiał ogromniasty plakat Mela Gibsona. Dla przyzwoitości zdjęłam go, bo ciągle mnie pytali czy mój narzeczony nie jest o niego zazdrosny. Ale wycięte oczy Melusia wyrzuciałam dopiero w zeszłoroczne wakacje - hehehe.

I mogłabym tak długo, bo wierzcie mi lub nie moje życie jest usłane takimi oto przygodami. Czasem były śmieszne a czasem jeszcze do tej pory wstydzę się ich;)

No i popatrzmy teraz kogo jeszcze ominęła ta przyjemność wyzewnętrzniania się;)

 

UWAGA! UWAGA! Zapraszam do zabawy:

Fioletkę

Ejdżeja

Czarodziejkę

Agapkę

Ann

Czekam na wasze zwierzenia!

CAŁUSKI!

 

P.S. A to dla wszystkich KOBITEK:   

 

wtorek, 6 marca 2007

Słychać..

.. Mężusiowy śpiew z kuchni:D Nuci sobie jakąś balladę Brathanków:D Uwielbiam jak śpiewa - ma taki niski,  pieknie brzmiący głos:D A jak przy tym gra na gitarze - ech :D Koleżanki z pracy stwierdziły, że mój Mężuś ma najpiękniejszy głos  cmok 

A przed chwila się okropnie wygłupiał i mi dokuczał;( Ale ja mu oczywiście nie byłam dłużna hihi;) Czasem zachowujemy się jak dzieci;) Najpierw mnie męczy a potem przeprasza ;D Urocze to okropnie - hihi :D czy ja już pisałam, że mam najfaniejszego Mężusia na świecie:D Oczywiście nie zawsze - ale ja ideału nigdy nie szukałam i nie wytrzymała bym z ideałem!  hehe 

A w pracy jak zwykle kołowrotek:D Ciągle coś się dzieje:D W tym tygodniu przewidziane są warsztaty o UE i oczywiście jako sekretarz "tajnego" projektu musze na nich być i robić zdjęcia! Dyrektor wymyślił fajną imprezę rozpisana na trzy szkoły - integorwać się bedziemy:D I poprzedzają ją warszataty integracyjne - biora w nich udział uczniowie gimnazjum, podstawówki i naszej specjalnej podst. Impreza na pewno będzie super a ja mam to wszystko co się dzieje udokumnetować ;D Taki to ze mnie sekretarz ;D  A w czwartek nasi sanowni i ulubieni panowie nauczyciele robią dla nas mały poczęstunek! Dyretkor zarządził oglądanie filmu w najbliższym domu kultury - więc i lekcje bardzo mi sie skrócą ;) A mam w ten dzień aż siedem:D Jak ja uwielbiam ten zawód!

A w "łikend" bylismy u rodzinki i odwiedziliśmy narzeczoną brata mojego Męzusia! dziewczyna dostałą wreszcie prace - fizyczną i charuję 12h na dobę. Ale tak niestety jest jak trzeba samemu zarobić na własne wesele - wiem coś o tym..

No i odwiedził nas też szaleńczo milusi gość - trochę był małomówny, ale ja tam z nim rozmawiac wcale nie chciałam;) Tylko do głaskania i przytulania się nadawał - hihi;) A oto on:

  

POZDROWIONKA!

 

P.S.  Podczas pisania tego posta onet wylogował mnie DWUKROTNIE!!!! Baaaardzo dziekuje!!  j 

czwartek, 1 marca 2007

600 dni od..

.. naszych przyrzeczeń, że na zawsze, że nigdy, że tylko, że szczerze :)

Każda mała rocznica jest dobra, żeby sobie przypomnieć co jest najważniesze.  hihi 

Bo nie ważne ..

zmęczenie..

niedosypianie..

nieprzyjazna pogoda..

uciążliwe oszczędzanie..

wszelkie dolegliwości związane z wiadomo czym..

nieustanne rewelacje w pracy..

ciągłe nadgodziny, które mam podobno sobie odrobić..

niektórzy uczniowie i ich beznadziejne pomysły..

tysiąc rzeczy o których trzeba pamiętać i kolejne o których sie w biegu zapomniało..

tysiąc rzeczy kłębiacych się w głowie - angielski mieszający się z niemieckim..

słodkie pokusy czychające w każdym sklepie..

niepotrzebne zaprzątanie sobie głowy tym czy mnie lubią czy nie..

niemoc twórcza do regularnego sprzątania..

dylematy pedagogiczne..

brak odrobiny świętego spokoju..

ALE to na prawde nie ważne gdy:

-> mój kochany całuje mnie na pożegnanie gdy wychodzi do pracy nad ranem!

-> dostaję słodkie tesknotki wysyłane w czasie pracy!

-> miła niespodzianka gdy przychodzę z pracy!

-> spojrzenie pełne akceptacji w każdej sytuacji!

-> piękne oblicze śpiącego księżyca!

-> figlarny uśmieszek gdy zdarzył się grzeszek!

-> słodka podkówka na przeprosiny!

-> pomarańcze i maliny!

-> burzliwe pioruny i zaraz słońce!

To sa dni soba nawzajem kwitnące!  hehe 

 

Wszystkeigo najlepszego Mój najukochańszy Mężusiu! ca