niedziela, 27 stycznia 2008

Jesienna aura nie oszczędza..

... nikogo...

a najgorzej jest jak człowiek ciągle chodzi zmęczony i nie ma kiedy odpocząc... i nawet nie mówię tu o fizycznym odpoczynku, ale o odpoczynku myśli...

Tak bym chciała choć jeden dzień [najlepiej to tydzień albo i dłuzej hehehe] móc nie mysleć o problemach, o rzeczach które jeszcze muszę zrobić, o tych które już dawno powinnam zrobić...

I tak odpoczywam jak mogę... Nawet czasem się pobyczę ;oD jak dzisiaj np ;oD Przybyła do nas rodiznka co prawda - oczywiście niezbędne krzątanie się, pieczenie ciasta, obiad na 5 osób itp. A potem oglądanie filmu z Mężusiowatym ;oD

No właśnie... mój Męzusiowaty... nie dobrze z nim, oj niedobrze... Choruje biedaczek już od środy.. leży od środy w łóżku - dzisiaj pierwszy dzień wyszedł na dwór-do kościoła. Ciągle chrycha - pogotowie mamine cięgle jest alarmowane... Leczę go czym się da.. Krawa herbatka jest na porzątku dziennym.. A Mężusiowaty sam się probuje leczyć - ku mojej rozpaczy... Bo połyka wszystko co mu się nawinie - wszystko co wydaje się być stosowne na jego dolegliwości. I tak pierwszego dnia przyznał się, że wziął na raz: dwa gripeksy, ileśtam cerutinów, jakiś thiocordin(??), propolis, i nie wiem co jeszcze...chyba czosnek... Oczywiście kogo bolał potem żołądek... Ale najlepsze było jak poszedł do lekarza.. Jak wrócił z receptą to myślałam, że pójdę i nawrzucam temu pożal-się-boże doktorkowi - on normalnie w świecie przepisał mu nieosiągalne bez recepty ---> eferlgan i strepsils intensiv... To ja już wolę się sama leczyć... Pomijam juz fakt, że Mężus nie poszeł do naszej rodzinnej lekarki, bo ta jak zwykle na zwolnieniu - ale do jakegoś innego... Na szczęście mamy w rodzinie niedoszłą lekarkę - ale bardzo kompetentną, no i moja mama też wiele lat juz pracuje w służbie zdrowia.

Także mimo, że zaczeły mi się ferie zapowiada się:

  wstyd  ciąg dalszy chorowania, i unikanie zachorowania...

 sceptyczny dodatkowa praca od poniedziałku do czwartku... czyli żadne to ferie dla mnie...

 bardzo smutny nadrabianie zaległości papierniczych :(

 j  musze w końcu dla przyzwoitości umyc te chole.. okna! [Mężuś twierdzi, że możemy spokojnie poczekać do Wielkanocy????]

 haha nadrobić zaległosci kulinarne...

 j zrzucić tu i ówdzie to i ówdzie..niestety...

 nie powiem nadrobienie zaległości administracyjno-obywatelskich... [nawet nie pytajcie..]

 

A poza tym to Mężuś mój jest najbardziej uroczym chorusiem jakiego znam ;oD Uwielbiam Go po prostu hehehehehe ;oD Wariatuńcia mojego kochanego ;oD

Ah! I zafundowałam sobie ostatnio badzo ekstrawagancki [jak na mnie] prezencik:

 ZEGAREK PERFECT [cyferblat jest inny ale kształt ten sam]hehehe. Mężuś go odpowiednio przerobił i teraz jest idealny na moje okropnie chude ręce ;oD

I to by było na tyle ;oD

CAŁUSKI!