poniedziałek, 24 września 2007

Ale ja jestem ...

 .. znowu musze, bo nie wytrzymam - ale w końcu tylko wtedy jak mam czym ;o] A poza tym chyba od tego piszę tego bloga - żeby opowiadać co u nas sie dzieje ;o) No dobrze więc - chodzi o to, że  znowu "muszę" się pochwalić :

narożnik + fotel + dwie pufki + stolik

wszytko w kolorze brązowym i orzechowym (stolik)... Zdjęcia będą w albumie - ale potem ;o)

Tak się z Mężusiem zastanwailiśmy czy to nam aż tak potrzebne, ale z drugiej strony ciągle nas rodzinka odwiedza i najczęściej nie ma ich gdzie usadowić ... Teraz na pewno nie będzie z tym problemu ;oD A poza tym cena była całkiem całkiem w miarę, że nie zastanawialiśmy się długo ;oD No i teraz możemy się poczuć choć troszkę jak burżuje ehhehehe ;o]

Wiem wiem, straszna ze mnie chwalipięta - ale teraz to pewnie długo nie będe miała się czym chwalic i co pokazywać hehehe ;o] Chyba, że karnisze kupimy i powiesimy wreszcie firany - bo ściany są zupełnie takowego sprzętu pozbawione :o]

Jeszcze przydało by się nabyć nowa wykładzinę do żółtego pokoju, ale na razie się nie pali ;o]

Jakby co, to zostanie mi moja pikna kolekcja kwiatów doniczkowych hehehe ;o]

No a teraz mam huk roboty w szkole i musze to jak najszybciej zrobić - żeby potem tylko sobie sprawdzać i co najwyżej poprawki nanosić ;oD

CAŁUSKI przesylam SERDECZNE!!!!

Pa!

 

wtorek, 18 września 2007

I tak oto mam za sobą pierwszą...

... wycieczkę szkolna - do Biskupina ;o]

  

Podobnie jak w zeszłym roku było bardzo interesująco! Przede wszytskim tańce:

  

mnóstwo stoisk rzemieślniczych, gdzie na naszych oczach wyrabiano m.in. chleb, strzały, pledy czy biżuterię! Wszystko to można było obejrzeć i nawet nauczyć się czegoś np. lepienia garnków czy strzelania z łuku! My na samym poczatku wybralismy się na Wielka Bitwę ludów zwanych Bałtami:

  

Powiem szczerze, że momentami wyglądało to groźnie - moge przysiąc, ze widziałam nawet krew na rękach, a jak widać na zdjęciu czasem bitwa przenosiła się bardzo blisko naszych miejsc! Ale i tak najlepsze w tym wszystkim były nasze dzieci - miałam do pilnowania trzech brzdąców z drugiej klasy umiarkowanej - bitwą się wcale nie przejęli --> najwazniejsze były żabki skaczące w pobliżu i pajączki, które trzeba było ciągle zdejmować z mojego swetra no i oczywiście ciągłe pytania o obiecaną drożdżówkę ;oD Uśmiałam się nieźle! I wszystko było by super, gdyby nie to, że te małe gapy trzeba było czały czas za ręce trzymać, bo jak się gdzieś zagapili to szli w zupełnie inną stronę niż grupa - heheh- na szczęście pod koniec zrozumieli, o co chodzi gdy mówię, że jak bedą niegrzeczni to będą szli ze mną za rękę ;o] Wystarczyło parę razy wcielić w życie moje ostrzeżenia i pilnowali się mnei a nie ja ich hehe ;o]

Inne dzieci też nie próżnowały - przymierzały zbroję i inne stroje, dotykały węża itp. Za to zaciekawiło mnie co tak fascynowało dzieci z innych szkół:

  

W tamtym roku śmialiśmy się z nauczycielami, że taka kaltka przydała by się u nas na boisku szkolnym - na prawdę mieliśmy okropnych chłopaków w tamtym roku! A tu proszę - dzieci same do niej właziły, a śmiech i piski wskazywały na to, że świetni się tam bawili - heheheh ;o]

No i jak to na wycieczce - najważniejsze są pamiątki! Nawet pani nauczycielka sobie dwie kupiła:

  

A maluchy co kupiły - oczywiście wate cukrową, którą umorusały się niemiłosiernie hehehe ;o]

Tak więc wyjazd uważam za udany - tym bardziej, że pogodę mieliśmy wymarzoną jak na ta pore roku!

 

P.S. A ostatnimi czasy zaczytuję się kolejny raz w Jeżycjadzie M. Musierowicz -> na razie przeczytałam Szósta klepkę i kończę Kwiat kalafiora! Mimo nawału pracy musze koniecznie przeczytać reszte - może wreszcie zacznę je kupować po trochu - jedną w miesiącu ;o]

Aha - i jeszcze kilka fajnych linków dla fanów Bojerków:

Bojerkomiania, Jeżycjada w obiektywie, Forum fanów, Fan Klub MM, Książki!

CAŁUSKI!

środa, 12 września 2007

No i wreszcie się doczekaliśmy ...

... wesela! ;o]

Piknie było - tak normalnie, bez nerwów, naturalnie i skromnie :o) W pięknym  Kościółku na górce nad jeziorem, do którego prowadziły dłuugie schody:

  w środku ->  

Młodzi też piknie wyglądali:  

Trochę było zabaw podobnych do tych jakie my mielismy na naszym weselu [mieliśmy bezalkoholowe więć musiało być u nas duzo więcej urozmaiceń]- a całą impreze prowadził wodzirej z DJem:

  

Było na  prawdę bardzo rodzinnie i sympatycznie - wreszcie potańczyłam sobie z moim Mężusiem, bo niestety na naszym weselu z powodu wypadku nie moglismy sobie poszaleć.. Ale odbiliśmy sobie tym razem ;o] Co prawda nie mogłam czuć się tak do końca swobodnie - bo ścigali mnie wujkowie, kuzyni, z teściem na czele -> wszyscy chcieli tańczyć, ale każdy inaczej ;oD

A my wyglądaliśmy tak:

     

Na fioletowo - w mój ulubiony kolor ;oD Mężuś oczywiście ubrał się tak żeby pasował do mnie hehe ;oD A ja za to strzeliłam sobie fryz ala wesele ole! :

    

I do tej pory nie wiem czy bardziej ją podziwiali czy się dziwili - ale trzeba wyjasnić, że na prawde nigdy nie widzieli mnie tak odstrojonej i umalowanej i wyfryzowanej [od naszego ślubu rodzinka zapomniała jak wtedy wyglądałam hehehe] - tak więc każdy się dziwił - heheh ;o] Mężuś też się nie mógł przyzwyczaić i nazwał mnie jeżozwierzem heheh ;o]

A mi się podobało i juz i bardzo się cieszę z tego wesele  - a najbardzie j z tego, że dwie dobre duszyczki odnalazły siebie w tym dziwnym świecie i mogą byc razem już na zawsze ;o}

P.S. A teraz pracę czas zacząć - albo raczej za pracę czas się zabrać ;o] Na razie mam spokój na lekcjach[w tym roku postanowiłam być straszna zołza - na razei działa hehehe], za to najwięcej roboty jest z papierami - ech ... Ale oby wrzesień minął ;o]

CAŁUSKI

i

POZDROWIENIA!

środa, 5 września 2007

Życie nauczyciela jakie jest...

... nie każdy widzi ...;o]

Dopiero pierwszy tydzień leniwe się wlecze a ja już przyszłam do domu nabuzowana - ech  i komu sie oberwało - mojemu najkochańszemy Mężusiowi, który nawet obiad próbował ugotowac... ;oD Ale jak  Żonka dokładnie nie napisze to i kawałki kabaczka są ogromniaste, aż sie w garku nie mieszczą ;o] I te ogromniaste kawałki kabaczka w  gulashu przeważyły szalę ech ;o/ 

Ale tak to już jest we wrześniu - tresowaniem uczniów można to nazwać - bo oni oczywiście zapominają przez wakacje o wszystkich zasadach obowiązujacych w szkole i na lekcji ... Najważniesze to być upartym, a wręcz upierdliwym - obym miała więcej cierpliwości niż w tamtym roku ;o] Z czasem coraz więcej się uczę i myslę, że zyskuję coraz większa samoświadomość - ale jak ktoś nie ma zbyt wysokiego poczucia własnej wartości to ciężko jest na początku pracować w szkole ...

 Dla mnie już czas najwyższy = stać się nieugiętą i wymagającą nauczycielką - Taki mam plan na ten rok ;oD

I obym jak najżadziej wracała do domu z jedną z tych min i humorów:

     

A dla mojego Ukochanego Mężusia na przeprosiny:

  

P.s. Chciałam aznaczyć, że mój Męzuś bardzo dobrze sobie radzi w kuchni - szczególnie jesli chodzi o dania z dziwnych kuchni ;oD

CAŁUSKI! 

 

poniedziałek, 3 września 2007

A teraz prace czas...

...ech no musze to napisać --> czas ZACZĄĆ! ;o[

Wiem, że mam lepiej niż przeciętny człowiek, który urlopu nie uświadczy tyle co ja ... Ale jak pomyślę, że muszę wracać do tych łepków z marginesu społecznego, to mnie w dołku ściska - nawet okresu szybciej dostałam ... Tak to wlaśnie pieknie jest uczyć w szkole ... Nikt nie wie co to za ból wracać po wakacjach do szkoły ... Ale pocieszę młodych nauczycieli [ja już nie taka młoda - pracuje już 6 rok!], że takie nerwy to na poczatku roku są i to przez pierwsze 10 lat pracy - tak mówią hehe ;o] Ja się czlowiek wkręci w wir pracy to jest o wiele lepiej - a potem liczy się czas od wolnego=ferii do wakacji ;oD Tak , tak nauczyciele też tak robią ;oD No i oczywiście trzeba zaznaczyć, że zupełnie inaczej jest w normalnej szkole podstawowej, inaczej w normalnym gimnazjum, a u nas podwójnie inaczej ;o/ Aby przezyć pierwszy tydzień, miesiąc ;o] No i najważniejsza jest współpraca z innymi nauczycielami - jak się trzyma razem i razem rozwjązuje się problemy to jest zupełnie inaczej i czlowiekowi o wiele lżej na duszy ;o] To najważniejsze w szkolnictwie specjalnym i na prawde każdy nauczyciel tego potrzebuje, nie ważne jak długo pracuje - bo co roku coraz dziwniejsze i trudniejsze przypadki trafiają do nas ...

Tak więc z nowym zapałem, obawami, planami, strategią, koleżankami i fryzurą [tak tak znowu obciachałam się na krótko o! i mój Mężuś mnie uwielbia za to heheheheh]

    

A co do niespodziewanej wyprawy, która mielismy dokładnie w dwa tygodnie po odwiedzinach u dziadka to .... mimo ogólnego smutku po ceremonii zrobiło się  rodzinnie i miło:  , bo razem   ;o]

Szkoda, ze tylko na pogrzebach można spotkac całą rodzinkę - teście mieli okazje wszystkich poznać :) No i mogli sobie porównać obrzędy - bo w kujawsko-pomorskim jest inaczej...

Największa niewiadoma to to co będzie teraz z babcią ... została sama na wsi ... zobaczymy co życie przyniesie i kto tam się w końcu osiedli ...

Tak to już jest że najlepiej ma ten co odchodzi ...