środa, 5 września 2007

Życie nauczyciela jakie jest...

... nie każdy widzi ...;o]

Dopiero pierwszy tydzień leniwe się wlecze a ja już przyszłam do domu nabuzowana - ech  i komu sie oberwało - mojemu najkochańszemy Mężusiowi, który nawet obiad próbował ugotowac... ;oD Ale jak  Żonka dokładnie nie napisze to i kawałki kabaczka są ogromniaste, aż sie w garku nie mieszczą ;o] I te ogromniaste kawałki kabaczka w  gulashu przeważyły szalę ech ;o/ 

Ale tak to już jest we wrześniu - tresowaniem uczniów można to nazwać - bo oni oczywiście zapominają przez wakacje o wszystkich zasadach obowiązujacych w szkole i na lekcji ... Najważniesze to być upartym, a wręcz upierdliwym - obym miała więcej cierpliwości niż w tamtym roku ;o] Z czasem coraz więcej się uczę i myslę, że zyskuję coraz większa samoświadomość - ale jak ktoś nie ma zbyt wysokiego poczucia własnej wartości to ciężko jest na początku pracować w szkole ...

 Dla mnie już czas najwyższy = stać się nieugiętą i wymagającą nauczycielką - Taki mam plan na ten rok ;oD

I obym jak najżadziej wracała do domu z jedną z tych min i humorów:

     

A dla mojego Ukochanego Mężusia na przeprosiny:

  

P.s. Chciałam aznaczyć, że mój Męzuś bardzo dobrze sobie radzi w kuchni - szczególnie jesli chodzi o dania z dziwnych kuchni ;oD

CAŁUSKI! 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam 😊