.. piąty miesiąc !!!
Monia jest coraz bystrzejsza i sprytniejsza :)
Okazuje się, że z niej niezły leniuszek jest - nie chce jej się jeszcze przekręcać na plecy i brzuch - ja jej niewygodnie to tak stęka i jęczy aż w końcu płacze i trzeba jej pomóc :) Ale już jej niewiele brakuje!
Poza tym zrobiła się nieufna do obcych i trzeba na prawde się "nawyginać" żeby sie uśmiechnęła:) Nawet jak babci nie widzi tydzień czy dwa to jest to samo:)
Zaczyna coraz więcej "gadać", ale i tak mruczenie to jej ulubiony sposób wyrażania m.in. niezadowolenia czy zafascynowania :) Poza tym odkryła jak fajnie można przy pomocy języka prychać i prutać:)
A gdy bylismy u mojej mamy - to zafascynowana nowym miejscem wołała "uuuooouuu" :D
Rozpoznaje też swój dom - fika z radości jak wracamy - no i może dlatego też, że wreszcie może sobie pofikać, a nie ciągle na rękach..
Coraz pewniej siedzi podtrzymywana np na kolanach - ale do siedzenia samodzielnego jeszcze daleko - popędzać nie będziemy więc:)
Na brzuchu jest zdecydowanie lepiej bo i można coś sięgnąć i pomiętolić w rączkach:) W ogóle rączki to cały czas najlepsza zabawka - ostatnio trzyma przed nosem rączkę i ogląda z każdej strony:D
No i można się przemieszczać:) Ale kręcenie się wokół własnej osi to i na leżąco super wychodzi:) Szczególnie jak sie rano budzi i przekręci w poprzek i kopie śpiącą mamę, żeby już wstawała i się z nią bawiła:)
Pokrzykuje też jak nikt się z nią bawić nie chce - tzn nie daje buzi do maltretowania i włosów do ciągania hehe:)
Cały czas śpi tyle samo w ciągu dnia i w nocy też podobnie się budzi - czasem w nocy nie chce jej sie spać to sama soba się zajmuje aż się zmęczy i zgłodnieje:)
A z tych mniej przyjemnych rzeczy to zaliczyłyśmy kolejne bakterie w moczu i w związku z tym lekki zastój wagowy - ale wracamy do normy i chyba poszukamy jakiegoś urologa dziecięcego..
A co u mnie?
No cóż prawda jest taka że obecnie walcze z wagą po ciąży ;/ Lepiej nie będe pisać ile powinnam zrzucić i wole o tym nie myśleć bo moja motywacja jeszcze bardziej spada ;/ Ale odstawiłam słodkie i kolację i pieczywo... Zobaczymy co to da, bo jak wiadomo jako karmiąca nie mogę się odchudzać.. Mam tylko nadzieję, że waga ruszy trochę w dół zanim wróce do pracy - jakoś nie mam ochoty tłumaczyć się dlaczego tak przytyłam.. ;/
A poza tym fajnie jest - Monia coraz fajniejsza choć chyba ją trochę rozpuściliśmy :D Jeszcze mam czas na wyprostowanie tego :P
Zaczynamy przybierać się do rozszerzania diety naszego malucha. Wczoraj i dzisiaj była herbatka a w weekend będzie pierwsza marchewka! Na razie wszystko ze słoiczków, żeby nie nadwyrężać małego żołądka :D Co prawda wszędzie trąbią żeby dzieciom karmionym piersią podawać coś wiecej dopiero po 6tym miesiącu - ale nasza Mała już od dawna interesuje sie jedzieniem i pare rzeczy już polizała heheh i się potem namiętnie oblizywała - także jest gotowa i chetna :D
A ja wsiąkłam na dobre na Facebook'u najpierw w Zoo World a teraz Frontier Ville :D I nie mogę się oderwać hehe :) A tak to wygląda:
No i pozostało mi odliczać dni do powrotu do szkoły - 20 października...
Pilnować wagi - żeby choć troszkę spadała :D
Przyzwyczajać Monię do butelki i innych posiłków coby ciocia miała ją czym zająć :)
I pomrozić trochę obiadków żebym miała trochę lżej jak podejmę trzeci etat :D
Czasem myślę sobie że kobiety to mają przegibane na tym świecie hehe:)
POZDROWIONKA!!!
P.S. I oby slońce nas jeszcze całkiem nie opuściło!
P.S. A 17 sierpnia stuknęła mi magiczna 30stka :-D
Klik, KLIK, Klik, KLIK, klik :P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zapraszam 😊