czwartek, 12 kwietnia 2007

Brukselka i zmiany..

.. tak jak to kobieta uwielbiam zmiany i uwielbiam spełniać swoje zachcianki ;oD Przed ślubem byłam w tym bardziej beztroska i dlatego kaska przelatywała mi miedzy palcami.. Odkąd głową rodziny jest Mężuś - na szczęście dla nas obojga -  i trzyma kasę, musze być bardziej kreatywana jeśli chodzi o spełnianie zachcianek - choć niestety Mężuś mi nie żałuje :oD Niestety -  bo mógłby tego czasem nie robic dla mojego dobra hehe ;oD Choć stwierdzam ostatnio z zaskoczeniem, że jakoś nie potrzebuję nie wiadomo czego.. ;oD Nauczyłam sie żyć oszczędnie [czyt. przestałam być rozrzutna!] i przy okazji widze, że mój Luby troche nauczył się rozrzutności umiarkowanej. Czyli połączenie oszczędnego z rozrzutnikiem [:oD] daje umiarkowanie w tym i w tym! I widzę, że jest to bardzo dobre! O!

A dzisiaj mam wolne - udało mi się nie być w komisji pilnującej szóstych klas! A jak to zwykle bywa w wolne dni - choć wiem, że mam robote - uwielbiam się choć troche pobyczyć! Niesety potem mam ogromne wyrzuty sumienia, że czegoś tam nie zrobiłam a mogłam.. Niestety moja natura jest silniejsza... Jestem po prostu osobnikiem, który jak leniuchuje to na całego, a jak pracuje to może nawet nie jeść przez tydzień! Może kiedyś nauczę się to jakoś godzić, ale na razie ni jak nie potrafię.. ;o) Więc dzisiaj po dłuuuuuuugim śnie siedze sobie przed minitorkiem i podgryzam świąteczne ciasto, nadrabiając przy okazji towarzyskie zaległości ;oD Nie, no trzeba mi sie przyznać, że jednak coś dzisiaj zrobiłam - uzupełniłam papierzyska i napisałam scenariusz lekcji - jeszcze tylko musze dodatkowe ćwiczenia przygotować i będzie fest! Ale to jak znam siebie, zrobię jutro hehe ;oD No a poza tym OCZYWIŚCIE zrobiłam Męzusiowi pyszniutki obiadzik: pyrki, gąska [świąteczna] i brukselka w bułce tartej. Jakoś mnie dzisiaj napadła ochota na brukselkę własnie w masełku z bułka tartą - już róbowłam PYCHA!!! :oD A teraz czekam z niecierpliwością na Mężusia! Tylko biedny pewnie przyjdzie później, bo musiał zajśc do mechanika - kupilismy wymarzony samochód mojemu Lubemu - ale niestety jak to zwykle bywa trzeba w nim sporo zrobić - już myśleliśmy, że wszytsko jest ok, a wczoraj znowu  nas dobił... Ech tak to w życiu jest raz jest radość a raz złość ... Muszę sobie to ciągle przypominać ... Dobrze, że chociaż słoneczko rozjaśnia te smutki :oD No i obiadzik mam nadzieję, że też sprawi choć trochę radości :oD Może jeszcze obejrzymy sobie jakąś komedię - żeby tylko nie rozmyślać, bo to nie zdrowo!

No to lecę do brukselki - chyba jeszcze trochę porwę z patelki hihi ;oD I będe czekać na Mężusia!

Powodzenia życze wszystkim i oby te smutne dni jak najszybciej uciekały a w głowie żeby kwitły tylko dobre myśli i wspomnienia!

CAŁUSKI!

  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam 😊