poniedziałek, 26 lutego 2007

Życie to...

..  sinusoida --> Wiem to od szkoły podstawowej, ale jakos jeszcze nie moge się do tego przyzwyczaić... mało tego - czasem ciezko mi się z tym po prostu pogodzić..  sceptyczny 

Chyba nikt z nas nie lubi jak wszystko nam się zwala na głowę.. Kłopoty się piętrzą i nie widać światełka w tunelu..

Może u nas nie jest az tak źle.. Jesteśmy razem, mamy mieszkanie, super rodzinkę, stałą prace, zarobki większe od najniższych w kraju -> więc jest się z czego cieszyć:) serce 

Ale... nie lubie tego słowa..

Znowu zaczęły się kłopoty ze zdrowiem   bardzo smutny   - znowu mojego Mężusia boli kręgosłup, znowu nic nie pomaga, żadne zabiegi - na rezonans trzeba będzie czekac pewnie do maja, jak nie dłużej.. A do tego jeszcze u niego w pracy szykują się zwolnienia i mój Mężuś ma duże szanse.. W sumie to właśnie przez tą robotę bolą go plecy i już od dawna myślimy o innej pracy - ale mamy na karku kredyt, więc strach cośkolwiek zdecydować nie mając innej perspektywy.. Może jesteśmy trochę tchórzliwi - a może raczej realnie myślimy?

Jedyne co możemy zrobić to modlić i pościć - teraz jest dla tego najlepszy czas haha 

Ja sobie odmówiłam słodyczy - jak na razie jestem dzielna!  Jedyna wpadka to sobotnie urodziny u znajomych - dostałam dyspensę od solenizanta hihi ;) A poza tym nie jadam już kolacji i razem z Mężusiem oglądamy tv dopiero po 20:D Mam jeszcze zamiar poćwiczyć na zakurzonym rowerku  hehe  Zobaczymy co z tego wyniknie  oczko  

A ja w piątek miałam kolejny test z niemieckiego - 97% zdobyłam (z poprzedniego miałam 100%):D - ale się chwalę co?  oczko  A w sobotę byłam na konferencji metodycznej zorganizpwanej przez jedno z wydawnictw. Oczywiście to nic innego jak reklama i zachęta do kupowania konkretnych ksiażek. Sporo kasy na to wydają, bo do domu przywiozłam kilka egzemplarzy okazowych owych pozycji oraz dwa kubki, coś jak segregator oraz zegar na ścianę, no nie wspominając juz o róznych płytach CD i długopisie;) A co do konferencji to były nawet interesujące:) Jeden wykład był po polsku - o wypaleniu zawodowym - ciekawych rzeczy się dowiedziałam.. A kolejne były oczywiście po angielsku i dotyczyły zabaw i ćwiczeń zawartych w ksiażkach, które proponowało wydawnictwo. Jak miło posłuchać zywego języka. hihi 

A teraz siadam do niemieckiego, bo nie byłam w sobotę na zajęciach i mam spore zaległości - wczoraj już nad tym siedziałam ale to za mało..

Pozdrowienia!

p.s. Słucham sobie: SielskieFale

czwartek, 22 lutego 2007

I zaczęły się wyrzeczenia.

Jestem teraz w szkole..

Na przerwie piszę tę notkę, bo niestety odłączono nam internet...

Odłączyli nam, bez wcześniejszego powiadomienia nas o tym...

I w dodatku powód był taki, że z naszego komputera jakiś robak mógł się przedostać do internetu i że zapycha łącze.. Trochę to mętne usprawiedliwienia..

W każdym razie nie mamy internetu i na razie nie będziemy mieć.. Najpierw musimy wyczyścić komputer. I chyab poproszę kogoś znajomego. Co prawda dyrektor się zaufiarował że mi go zrobi jak do skzoły podrzuce.. Ale chyba nie skorzystam... Mamy jeszcze innego znajomego.

Tak więc w tej chwili mamy na komputerze dwa łindołsy i musimy je wyrzucić...

 

Kończę bo dzwonek na lekcje był..

Do zobaczenia!

 

poniedziałek, 19 lutego 2007

Już bym chciała...

.. choć troche przyspieszyć czas:) Choć i tak mam wrazenie, że pędzi niemiłosiernie;)

Juz mam dosyc tego zimna, choc w niedziele było pięknie:) A znowu bez śniegu jest tak szaro i nieciekawie. Nic się nie chce - a jak sie niewiele robi to człowiek jest zły sam na siebie..ech. Na wiosnę czuje się zupełnie inaczej:) Jak każdy:) Śnieg już się pojawil więc możemy mu tej zimy podziekować;) Ale ciekawa jestem czy wiosna w tym roku w ogóle bedzie... Te ocieplenie klimatu troche nam namieszało w porach roku. Niedługo będziemy dzieci uczyć o zimie i lecie i opowiadac legendy jak to keidyś wyglądało jak wiosna przychodziła i jak było jesieniąl;D

Ale na szczęście zapału do nauki niemieckiego mi na razie nie braknie:) Zobaczymy jak dojdą sprawy zawodowe - wtedy nie będe miała czasu nawet sprzątać - teraz też za wiele nie mam na to. W sobote miałam robic pranie, ale teraz się szkuję na konferencję metodyczną do Poznania więc nici z roboty.  A nie chce żeby Mężuś sam to robił - on ma co innego na głowie - ważniejszego.  A poza tym bolą go znowu plecy:( Może zaczne od dzisiaj po trochu to na sobote niewiele zostanie;) Sprzątac też mi się już odechciewa - co posprzątam to zaraz widze, że znowu jest brudno - już mnie to wkurzac zaczyna.. ale pewnie mi minie;) Teraz czeka na mnie w kuchni fura zmywania z wczorajszych odwiedzin;) Ech w końcu jestem Panią Domu:D

Tak więc byle do wiosny:)

  

P.S. Tak sobie pomyślałam, ze może bym wyjechacła gdzies do pracy w te wakacje:) W końcu chaciałabym zaryzykować, ale nie sama i nie na chybil trafił. Przydał by się jakiś znajomy-znajoma:)

 

POZDROWIONKA :)

piątek, 16 lutego 2007

A na poczatku był..

... Potem :D

Najlepszy kabaret jaki Polska nasza zrodziła:)

Przestali istnieć już w 1999 roku - nigdy nie widziałam ich na żywo, ale...

Byli  jedynym kabaretem, który sprawia,  że autentycznie płaczę=ryczę=zataczam się=umieram=duszę się  ze śmiechu:D

Jakiś czas temu znalazłam stronę o nich --> jak to dobrze że po tylu latach wciąż pamiętają o swoich fanach:D

Oto kilka linków do ich tekstów:

--> Myśliweczek

--> Baba Jola

--> Książe Fredek

--> Kapturek

--> Antygona

--> Otello

-->Hitler

i do posłuchania ich najlepszych skeczy:

--> Dama na wieży

--> O królewnie z poprawczaka

--> Pinokio

--> Hamlet

--> Szybki Makbet

--> Samobójcy na moście

A najlepiej to sobie ściągnąć wszystkie i słuchać w przypływie złego humoru - od razu robi się lepiej - GWARANTUJE :D

Mam nadzieję, że choć troche was zarażę:D

Oczywiście nie ma to jak zobaczyć i usłyszec ich jednocześnie:) Jak komuś sie spodoba to są płyty--> POTEM. Ja mam już dwie:D

 

Bo niech każdy sie o tym dowie, że śmiech to przecież zdrowie - hihihi:D

p.s. a teraz ide sie lernenować dojczem:)

POZDROWIONKA!

czwartek, 15 lutego 2007

Przesłodzony...

..był ten dzień;)

Aż tak dużo pączków to nie zjadłam, bo tylko dwa, ale i tak mi za słodko było;)

Nawet nasza popularna wyszukiwarka pamietała o tym dniu:

  świetne no nie:) Jak ja ich za to lubię!

W pracy oczywiście nie mogło zabraknąć pączusiów;) Niektórzy wchłaniają tego okropne ilości;)--> Pozdrowienia dla Fioletki hihi!  Ale dzień był jak każdy inny:) A ja już teraz sobie postanowiłam że odmówię sobie słodyczy w Wielki Post! Jakos za dużo sobie ostatnio folgowałam;)

A jesli chodzi o inne nowości to w walentynki obciąłam sobie włosy..oczywiście nie moge się do nich przyzwyczaić, bo sa najktórsze jakie miałam do tej pory.. Oczywiście mój szalony Mężuś jest w niebo wzięty - więc będę przeglądać się w jego oczach zamiast w lustrze;) Okropnie wstydziłam się iśc do pracy, bo wydawało mi się że nie wyglądam najlepiej. Ale nie miałam się czego obawiać - przynajmniej dwóch uczniów powiedziało że fajnie wyglądam - jeden się nawet mi przyglądał. Za to dyrektor powitał mnie z okrzykiem "A Ty gdzie masz włosy" hehe- urocze neiprawdaż ;D. Koleżanki za to stweirdziły, że fajnie no i że ładnemu to w kazdej fryzurze dobrze - czyli jest na razie tak sobie... Jak się przyzwyczaję to zacznę eksperymentowac ;)

No a jutro kolejna lekcja niemieckiego;) Już nie moge się doczekać, choć nie miałam za wiele czasu na naukę. Musiałam dzisiaj sprawdzić testy z kursu z angielskiego. Od piatku czekałam na klucz z rozwiązaniami - oczywiscie nie wspomnę, że test był niezbyt poprawnie skonstruowany..Ale to nie mój kłopot - kazali mi nie byc zbytnio surową w ocenianiu.. Na szczęście mam już to za sobią;)

A jutro polecili nam się ładnie ubrać, bo będą kręcić film jak to nauczyciele pilnie ucza sie języków hihi;)

A teraz jeszcze 4400 trochę sie poucze i spanko:D

  

 

środa, 14 lutego 2007

Każdego dnia...

... powinny byc walentynki:)

  

Ale tak na prawdę każda okazja jest dobra żeby dawać sobie drobne dowody miłości i sympatii;)

My spędzamy walentynki całkiem zwyczajnie: z kubkiem pysznej herbatki, słodkiej czeko, miłego filmików i ciepłych misiów;)

Tego samego Wam życzę i nie tylko od święta:)

No i życze Wam przede wszytskim żeby Miłość i te najważniejsze osoby w Waszym życiu Wam nie spowszedniały;)

CAŁUSKI!

  

niedziela, 11 lutego 2007

Zaczęłam ...

... się uczyć:-D

Co prawda języka do którego pałam niechęcią od czasów liceum - miałam beznadziejną nauczycielkę - musiałam uczyć sie sama, nie potrafiła nam nic wytłumaczyć;(   A chodzi o język niemiecki:)

Jest to kurs sponsorowany w całości przez UE :) Dostaliśmy piękne ksiązki i płyty:

   Baaaaaaaaardzo się cieszę:)

W sobote mieliśmy pierwsze zajęcia:) Coś czuję, że zaczynam się przekonywac do tego języka:) Szczególnie, że będe sie uczyć za darmo - to jakos mnie bardziej motywuje:) Poza tym chodzę z koleżankami z pracy więc tym doping będzie większy :D Trochę się załamałam jak usłyszałam płynnie mówiące koleżanki z innej szkoły. Ale na szczęście podzielimy się na dwie grupy i wtedy będzie mniej stresowo i sprawiedliwie. Pani prowadzaca obiecała, że będziemy mówiły tak jak one - oczywiście zależy to w dużej mierze od nas samych:D

Mam więc teraz huk nauki i jakoś tak sie nienormalnie z tego ciesze:D Poza tym szykuje się kolejny etap w Sicie ale dopiero pod koniec lutego. Na razie w tą niedzielę mieli egzamin i teraz musze to wszystko sprawdzić:) Czekam tylko na klucz od szefa, bo niektóre zadania są mało precyzyjne - może być wiecej niż jedna odpowiedź..  Już nie będe wnikac w to że test=egzamin nie powienien byc tak skonstruowany, ale co tam. W drugiej części kursu będe prowadziła zajęcia tylko raz w tyg, ale za to 1,5 godziny:) I prawdopodobnie będa się odbywać w środe:)

Tak więc cały tydzień będe miała zajęty:) W poniedziałek, piątek i sobote niemiecki, w środę angielski, aha i jeszcze wtorkowe obiady rodzinne spędzane u kuzynów:) Więc zostanie tylko wolny czwartek - wtedy mam najwięcej lekcji. No i niedziela - ale wtedy organizujemy raz w miesiącu Piesze Rajdy:)

Nie mówiąc już o Stowarzyszeniu, które powoli kiełkuje:)

Czyli szykuje sie totalny brak czasu - ale dlaczego mnie to dziwnie cieszy hihi ;)

Jedynym cieniem jest to ze prawdobodobnie wyśpie się dopiero w wakacje - a i to niewiadomo, bo będziemy przecież nowe mieszkanko remontować :)

A niech się dzieje jak najwięcej, bo życie jest za krótkie żeby tracić czas na leniuchowanie:)

To pisze ta co uwielbia ROBIĆ NIC ;)

Ale ale co za dużo to nie zdrowo:)

I jak to Ktoś mądry powiedział -->

--> JEST CZAS NA ODPOCZYNEK I CZAS NA PRACĘ! <---

U nas skończył sie ten pierwszy: )

><> ><> ><> ><> ><> ><> ><> ><> ><> ><> ><> ><> ><> ><> ><> ><>

 

POZDROWIENIA!

P.S. Trzymajcie się ciepło i wygrzewajcie nóżki:)

U nas dzisiaj minus 18 stopni !

 

poniedziałek, 5 lutego 2007

I pędzi ten czas...

.. niemiłosiernie..

Dopiero weekend się zaczął a dzis już znowu poniedziałek..

A sobota i niedziela była pod znakiem gościowania się hehe:D

A mianowicie przybyli do nas najpierw przyajciele mojego Mężusia -> dysputy trwały do północy:D A potem musiałam całe towarzystwo odwozic;) Jednak przydają się moje nieoszlifowane umiejętności;) Co prawda Mężus sie jeszcze okropnie denerwuje i ciągle mnie stresuje bo za dużo mi przeszkadza za kierownicą... Ale i tak potem mnie wychwala pod niebiosa jak to jego żonka świetnie jeździ - hehe ;) Podejrzewam go, że jest chyba troche przewrotny heheh ;)

A w niedziele kolejne odwiedziny i szykowanie żarełka:) Przyjechała teściowa z braćmi mojego męża i narzeczoną jednego z nich:) Aleśmy sobie porozmawiali i pośmiali się:) Odwiedzilismy tez w przelocie siostrę tesciowej i bylismy oczywiście w kościółku:) Rozmowy i dyskusje przerywane konsumpcją;) Miło było baaaaaaardzo:D Szczególnie, że wreszcie udało mi się pogadac tak od seca z moją przyszłą siostrzyczką:D Wreszcie będe miała siostre:D Ech:D Co prawda będzie to żona mojego męża brata ;) Ale już się cieszę, bo sa świetną parą. A ona jest można powiedzieć gatunkiem dzewczyn na wymarciu..;) Świetnie się rozumiemy i juz nie mogę się odczekac kiedy nadejdzie ten ich upragniony dzień;)

A dzisiaj juz u dało mi się kupić prezent na walnetynki dla mojego Mężusia:) Oczywiście oboje uwazamy, że to okropnie komercyjne święto, ale przecież każdy powód jest dobry żeby DAĆ i dostać kolejny kwiatek, czekoladkę czy jakiś drobiazg ;D

A oto co mu kupiłam :

 KliK

Tylko nic Mu nie mówcie ;)

 

POZDROWIONKA!

 

piątek, 2 lutego 2007

Kołowrotek czas zacząc...;-D

Ufff.. zmęczona jestem ale i zadowolona:) Na prawde w tym roku odczuwam nie gasnącą satysfakcję z tego co robię w pracy. Coraz więcej mam do roboty - ostatnio dostałam kronikę do prowadzenia, w tym elektroniczną:) Poza tym zaraz nadejdą projekty związane ze stowarzyszeniem i inne imprezy szkolne. Zadowolona jestem na prawde, przede wszystkim dlatego że moge się wykazać;) Powodem tego nawału roboty jest też to że zaczęłam awans na mianowanego:)

A zaczeło się już od poniedziałku. Najpierw spotkanie w sprawie stowarzyszenia potem lektorat z angielskiego. We wtorek był mily przerywnik bo mieliśmy gości na cieście i kolacyjce:) Udało mi się sprytnie wyczarowac dwa ciasta z jednego hehe :) No i pierwszy raz była u nas moja ulubiona koleżanka z pracy i kuzyni, którzy ją też znają i to znacznie dłużej ode mnie:) Było zabawnie i sympatycznie:) Prawdziwie można odpocząć w takim towarzystwie:) A poza tym dostała coś niesmaowitego:D Mój ulubiony kwiatek:

   :-D

W środę w szkole trochę się zestresowaliśmy, bo okazało się, ze znowu jakas epidemia się pojawiła.. takie dzieci... No a wieczorem znowu lektorat a potem zakupy do późna:) Ach i spotkaliśmy kuzynkę mojego Mężusia, powinnam dodać słynną kuzynkę - bo historie, które krążą o jej osobie w rodzinie są cokolwiek "ciekawe" ;-)

W czwartek mieliśmy w szkole bal karnawałowy:) Wszyscy się świetnie bawili - zaczynając od naszych dzieci i młodzieży z pobliskiego gimnazjum, przez nauczycieli po rodziców:) A oto najlepsze kreacje wieczoru:

  

Zaraz po balu mieliśmy maraton radowy czyli dwie pokolei rady pedagogiczne.. A tyle  dlatego, ze jesteśmy ośrodkiem szkolno wychowawczym i najpierw każda szkoła ma swoje rady a potem jest jedna całosciowa:) Na szczęście wszystko szybciutko się skończyło - szczególnie ekspresowo zaskoczyła mnie rada ośrodka ;-D

A dzisiaj na szczęście lub nie normalny miałam dzień w pracy a teraz czekam na korki...

Za to jutro czeka nas odpoczynek w przemiłym towarzystwie:) Jedyny minus to to że oczywiście ja musze wszystko przygotować i pewnie jeszcze ciasto zrobić, bo wtorkowe juz się raczej nie nadaje... Ale szczerze mówiąc to wolę przygotowywać niż potem sprzątać (jeszcze wiele razy to będe podkreślać hehehe)!

A teraz odliczanie do: Walentynek, Wielkanocy, długiego majowego weekendu, przeprowadzki na Orła Białego i znowu będą wakacje ;)

POZDROWIENIA!!

P.s. Trzymajcie sie ciepło i bez przeziębieniowo-grypowo!

Całuski!