wtorek, 20 marca 2007

Wiosenna wyprawa..

... zaskoczyła nas na początku tego miesiąca:) Okazało się, że jeżeli weźmiemy pewne pakunki, które Unia chce nam za darmo podarować, to wtedy będziemy mieli możliwość odwiedzenia moich rodzinnych stron. No bo ze stolicy to rzut beretem:oD

No i udało się pojechać:) Co prawda troche to wszystko wyszło nie tak jak się nastawialismy - ale to nasz błąd, bo nie można się nigdy nastawiać! Zawsze sobie to powtarzamy, ale i tak często zapomninamy :oD Szczególnie jak się czegoś bardzo chce:o)

Podróż była ciepła i szybko minęła:o) Za to jazda po stolicy to chyba tylko dla kamikadze - czy tam na prawdę wolno jedździć 80km/h albo i więcej? Delikatnie mówiąc trochę się denerwowałam i nie umiełam tego ukryć ;) czym wkurzałam też mojego kierowce;) Wyjazd z miasta był o wiele mniej bezbolesny. Musze przyznać, że mój Mężuś jak an pierwszy raz spisał się lepiej niż na medal! Jadąc dalej trochę mnie zdziwił rozkopany krajobraz, co się potem zgadzało z tym czego się domyślałam - wreszcie robią obwodnicę:D Może w końcu nie będzie korków!

     

Odwiedziny u rodzinki i znajomych to zawsze podróż do innego świata... Żyjesz inaczej, gdzieś daleko i nagle wpadasz z odwiedzinami. Rzucają się w oczy problemy i radości, które nie sa już twoje,  nie jesteś z nimi na bieżąco i wiesz, że nic nie możesz tu poweidzieć, bo i tak nie ma to znaczenia - to inna rzeczywistość. Jesteś obcy, nie w temacie, tematach. Ale za to taki gość wprowadza troche ożywienia w szarą codzienność. Opowiada co u niego się dzieje i człowiek czuje, że wszędzie jest podobnie przecież. Jakoś tak lżej się robi, ale i .... czuje się pewną bezradoność - bo czy ja tu jestem potrzebny, czy w czymś mogę pomóc, czy to coś da, coś zmieni? Jedynie zostaje telefon i te krótkie wizyty raz na jakiś czas.. To już nie mój świat po prostu.. Przebyłam drogę "świetlną" i żyję teraz w innej rzeczywistości Małżeństwem zwanej :D Ale Małżeństwem na obczyźnie :oD I jest mi tu dobrze, przy boku  mojego Lubego :oD Tylko gdy odwiedzam rodzinkę - gdy odwiedzam kogokolwiek - takie mnie zawsze refleksję nachodzą..

Oprócz wtargnięcia w świat mojej mamy, braci i dziadków - to dokonaliśmy najazdu moich dwóch psiapsiółek ;oD Super było jak zawsze - nic się nei zmieniły przez te lata - może tylko praca i dziecko ślad na charakterze wyryły - ale są takie jakie jakie je znam :oD Mam nadzieję, że ja też aż tak się nie zmieniłam ;oD

CAŁUSKI WAM PRZESYŁAM KOCHANE DZIEWCZYNY ca  ca  ca  ca  ca  ca 

  

Ważna wizyta to wyprawa na wieś - do moich dziadków - tym ważniejsze, bo to też jedyni dziadkowie mojego Mężusia - on już swoich prawie nie pamięta. Mój dziadek Hieronim ma juz 87 lat a babcia Halina 76. Nieźle się trzymają. Mam nadzieje, że po dziadku odziedziczyłam ciemne włosy, które mi nie osiwieją - on sam ma niewiele siwych i to w tym wieku! A po babci mam nadzieję, że mam cerę - babcia ma tyle zmarszczek co 50letnia kobieta. Czyli młodo wyglądają, ale mieszkanie i praca na wsi troche męczy - więc nie czują juz sie najlepiej.. Mam nadzieje, tak jak wszyscy, że jeszcze dłuuugo będa z nami :0D Babci z reszta ciągle coś remontu - szalona jest na 102 ;oD Zawsze taka była i w dodatku jest strasznie uparta w swoich postanowieniach ;oD Dobrze, że się nie zmieniła ;oD Tak patrze, że dużo mam właśnie z dziadków ;) Tylko nie potrafię mówić gwarą tak jak moja babci - mazurzy aż miło posłuchać!

  

Miło było niezmiernie, ale kolejny ból to to, że ZAWSZE tak to wszystko krótko trwa.. Wszystko co dobre jakoś strasznie szybko mija, a te złe chwile wydają się ciągnąć w nieskończoność - jakoś takie mam zawsze wrażenie...

  

I ŻYCZĘ WAM WŁAŚNIE TEGO, ŻEBY TE CHWILE SZCZĘŚCIA TRWAŁY JAK NAJDŁUŻEJ A SMUTNE DNI SZYBKO MIJAŁY!

Pozdrowienia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam 😊