poniedziałek, 18 czerwca 2007

Trochę stabilizacji...

... i weekend z rodzinką ;o)

To właśnie jest to co skołatane nerwy ukoic potrafi najskuteczniej ;o) No i oczywiście ciepły uścisk Mężusia, który mnie wspiera nawet o tym nie wiedząc :o)

Juz mi przeszła złość na świat, niesprawiedliwość...  Stwierdziłam, że przecież nic na to nie poradzę. A złoszcząc sięmoge zaszkodzić samej sobie. Bo u mnie co w głowie to na języku... dlatego potrzebuję trochę ochłonąć, zeby nie palnąć niczego głupiego w pracy... A te milczenie strasznie mnei denerwuje.. te rozmowy po kątach.. Te uśmiechy - jakby nic się nie stało... JAK JA NIENAWIDZE UDAWAĆ!!! Dlatego byłam bardzo zdystansowana do tej pory... dopóki nie zaczęło mi się podobać, dopóki nie zaangażowałam się, bo uważałam że warto... Tyle wysiłku, czasu wolnego poświęconego a tu od tak zwalniają człowieka który dał mi szansę wykazać - jedyny raz w życiu. bo ostatnim razem jak dawałam z siebie wszystko to po trzech latach usłyszałam, że przesadzałam... Dobrze, że opóściłam tamtą szkołe... I wreszcie miałam dyrektora - bo powiem szczerze, że uważam że faceci powinni być dyrektorami - szczególnie jeślitrzeba kierować prawie samym babińcem ;o) No i się za wczesnie ucieszyłam... Okazało się że juz od pół roku było knucie.. koleżanka, która ardzo polubiłam opowiadała o wszystkim co się u nas dzieje - O WSZYSTKIM [a wiadomo, że najlepiej opowiadać o tym co nie wychodzi, o niedociągnięciach..].. To są tylko informacje, które docierają do mnei pokątnie i to dopiero teraz.. Juz się przyzwyczaiłam, że o wszystkim dowiaduję się ostatnia, ale żeby dyrektor dowiadywał się na końcu o tym że go zwalniają - to są szczyty! Dochodze do wniosku, że chyba w każdym zakładzie pracy jakeiś dziwne historie w końcu wychodzą.. Już tak to między ludxmi bywa.. A jak ktoś władze poczuję to ją wykorzystuje. Mój Mężuś trafnie to ocenił - stweirdził, że przecież jak nowy dyrektor naczelny przychodzi to wszystko ustawia tak jak jemu się podoba.. Przez chwilę nawet bałam się że i mnie będą mieli ochote zmienić, ale nie znajda nikogo lepszego na moje miejsce. Powiem neiskromnie nikt z moim wykształceniem nie będzie chciał tu pracować hihi ;oD

W kazdym razie już sie pogodziłam z sytuacją - tylko cały projekt integracji naszej upośledzonej młodzieży z innymi dziećmi spalił na panewce - bo nie będzie komu tego zrobic na taką skalę - tylko K. się udało jak na razie :o) Może jeszcze uda się utrzymac stowarzyszenie - ale w innej formie - dzisiaj sobie o tym pogadamy ;oD

  

Ale jak już wpsomniałam nie ma to jak spędzanie czasu wolnego z rodzinką;o) Jedynym minusem jest to, że wtedy musze sporo = duuuużo żarełka przygotowywac, bo chłopaki sa żarłoczni. Ale co tam ;o) Mężuś jak zwykle pozmywa ;oD A tak w ogóle to nasza nowa kuchnia już sie bedzie rocić - pomairy zosatły pobrane i kolory usatlone -> ja będe niecierpliwie czekam na efekt bo jakoś na razie nie potrafię sobie tego wyobrazić - wydaje mi się że blat do kuchni będzie trochę za jasny - ale się okaże -> Tomek jest Przeciez ekspertem w tych sprawach ;o) A poza tym znowu byliśmy tu:

      

A wcześniej odwiedziła nas koleżanka mojego Mężusia, która wyszła za mąż za niemca i teraz jest w Polsce. Opowiadała o niemczech - jak ciężko tam żyć osobom wierzącym, jak ludzie potrafią wypominać, że z dziećmi nie chodzi się do kościoła! A pozatym opowiadała jak jej córeczki fajnie przekraęcaja dwa języki na raz np. Idę flaschen [przekręcone od schlafen - spać] na duże Bett ;o) Bylismy razem na Rybie ale już bez tłumów:

      

Oby zawsze po smutkach przychodziły az takei radości ;oD

CAŁUSKI!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam 😊