środa, 27 grudnia 2006

Jak ten czas szybko leci...

... dopiero co siedzieliśmy przy stole przy miłej rozmowie i pysznościach przygotowanych przez moja mamę, a dzisiaj juz Mężuś w pracy a ja mam wolne i nic mi się nie chce robić... ociężała jestem po tych świętach;-D

Było super - Wigilia w Pruszkowei u najmłodszej siostry mojego zmarłego ojca - część ludzi mi nei znana, niektórych nie widziałam całe lata - jakże miłe spotkanie i pogawętki:)

A drugiego dnia u dziadków na wsi - pięknie i słonecznie jakby nie świątecznie a jednak bo cała rodzinka się zjechała - a było nas w sumie 14 osób , a trzeba zaznaczyć że moi dziadkowie mają tylko dwoje dzieci:) Oczywiście obowiązkowa Mszą Święta z babcią i dłuuugie rozmowy przy pysznym jedzonku mojej babci:) p.s. kluski z makiem jakoś nie odniosły sukcesu.. może poświętach hihi :)

Odwiedziliśmy oczywiście nasze kochane psiapsiółki - nasze bo Mężuś zna je najlepiej:) I znowu się zmieniło Zbójka tak szybko rośnie:) -> CAŁUSKI CI PRZESYŁAMY!

A pogaduchy z nasza kochaną druchną takie jak przed śłubem - długie i wesołe ale czasem też skłaniające do refleksji...

I przywiozłam ze soba mnóstwo prezentów ale nie tylko materialnych:)

A oto klimat tegorocznych świąt ---- > patrz album po prawej:)

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam 😊